Edukacja i utrzymanie dzieci w Mampikony (Madagaskar)
Na Madagaskarze w rejonie Mampikony pracuje dwóch misjonarzy z Bydgoszczy: o. Dariusz Marut i o. Michał Apiecionek. Prowadzą tutaj m.in. szkoły, sierociniec, gospodarstwo dla domu sierot i ośrodek zdrowia. Misjonarze mówią, że żyjąc w Mampikony, trzeba być gotowym na śmierć. Trudno o czystą wodę, lekarstwa, jedzenie. Dziś ktoś żyje, jutro już go nie ma.
W Mampikony polscy misjonarze dożywiają 700 dzieci dziennie. Dbają, by pomoc trafi ała do najbardziej potrzebujących, do sierot i najuboższych rodzin. Dla niemowląt mają mleko w proszku. Starsze dzieci karmią w stołówkach, w których wydają ciepłe wartościowe posiłki (ryż, mięso, ryby, warzywa).
Nasika została przyniesiona do misji w Mampikony na Madagaskarze przez obcą kobietę. Dziewczynka miała kilka miesięcy i ważyła 2900 g. Tyle, co nieduży noworodek. Matka dziecka zmarła przy porodzie, ojciec zniknął. Kobieta, która zaopiekowała się Nasiką, karmiła ją kleikiem ryżowym – tylko to miała. Po dwóch miesiącach dożywiania w misji dziewczynka ważyła ponad sześć kilogramów!
|
|
Tombozafy trafił do misji w Mampikony wyniszczony. Niedożywiony, z pasożytami, zapaleniem płuc i pęcherza. Jego serce już szwankowało. Chłopiec jadał zaledwie niewielką porcję ryżu, co kilka dni. Opiekowała się nim sędziwa babcia. Matka zmarła, ojciec porzucił dzieci. Nie pomogło żywienie przez sondę w misyjnym centrum zdrowia. Tombozafy zmarł po kilku dniach leczenia. Miał 8 lat.
|
Żeby nakarmić jedno dziecko, misjonarze potrzebują dziennie 2,80 zł.
Sieroty w Mampikony
Uczniowie z wiosek w buszu często nie mają nikogo, kto mógłby się nimi zająć. Zdarzały się sytuacje, że uczeń w czasie ataku malarii umierał na rękach kolegi. Ze względu na bardzo dużą umieralność jest ogromna liczba sierot. Do dzisiaj nie ma żadnych administracyjnych rozwiązań tego problemu. Umierający nagle rodzic pozostawia dzieci bez opieki. Jedyną realną nadzieją jest dla nich misja katolicka. Żyją one w chatach pozostawione same sobie. Śpią na ziemi. Często są okradane z tego, co mają — ryżu, jedynego garnka, talerza. Kiedy zachorują, nie ma obok dorosłego. Umierają więc na rękach bezradnych rówieśników z powodu malarii i innych chorób, które można było wyleczyć.
Praca dzieci
Na Madagaskarze edukacja jest na tragicznym poziomie. Przepełnione szkoły, analfabetyzm, brak szkolnictwa dającego zawód sprawiają, że młodzi ludzie muszą iść do pracy, by zarobić na codzienny posiłek, na zwykłą miskę ryżu. Nikogo tu nie dziwi widok kilkulatków wypasających bydło, uprawiających ryż czy produkujących cegły z błota. Dzieci za swoją ciężką fizyczną pracę otrzymują grosze, a te z trudem zdobyte środki nie wystarczają na nic więcej poza kolejnym przetrwanym dniem. Wykonując dorywczą, niskopłatną pracę, wiele się nie nauczą i nie zdobędą przyzwoicie płatnej profesji.
Jedna książka na klasę
Analfabetyzm jest tu powszechny. W wielu wioskach w buszu nie ma szkół. Klasa bywa, że liczy ponad 100 uczniów, za to książka jest jedna na całą klasę. Często w szkołach nie ma lekcji, gdy uczniowie pracują na polu nauczyciela. Już kilkuletnie dzieci pasą całymi dniami byki – jednocześnie zajmując się młodszym rodzeństwem. Wciąż jednak wiele jest wiosek, w których nie ma dostępu do edukacji. Nieliczne szkoły państwowe są w opłakanym stanie: mają jedną, góra dwie sale, które przykrywa dach sklecony z bambusa. Zeszyt i ołówek to też luksus, zwykle dziecku musi wystarczyć wypożyczona tabliczka i kreda. Ta również jest drogocenna: „Jest z zagranicy” mówią dzieci i każdy kawałek dzielą, by starczyło dla kilku kolegów. Zresztą kredą pisze się tylko na lekcjach. W domu do odrabiania zadań musi wystarczyć pisanie patykiem na piasku.
Ojcowie duchacze, pochodzący z Polski, prowadzą w regionie Mampikony 25 szkół, w których uczy się ponad sześć tysięcy dzieci.
Liantsoa (5 lat), która straciła oboje rodziców. Ją i jej rodzeństwo przygarnęli życzliwi, ale biedni ludzie. Rodzinie nie wystarcza nawet na jedzenie. Dla dziewczynki obiad w stołówce misji to jedyny posiłek w ciągu dnia.
|
|
Florencia (8 lat), którą wraz z siedmiorgiem rodzeństwa wychowuje tata – wdowiec. Dziewczynka przymierała głodem. Teraz w misyjnej stołówce codziennie dostaje ciepły obiad.
|
Poniżej linki do ulotki z informacjami o możliwości udzielenia pomocy:
Artykuł "Pomogą mieszkańcom Madagaskaru", Gość Niedzielny: https://www.gosc.pl/doc/6204852.Pomoga-mieszkancom-Madagaskaru